Przeglądanie pożółkłych stronic - oraz inne patologie jak na przykład wąchanie zakurzonych kartek i praca w pozycji do zbierania chrustu - dla każdego humanisty niewątpliwie stanowi wartość samą w sobie. Mało co jest w stanie zastąpić satysfakcję spowodowaną możliwością zetknięcia się z pierwodrukiem tekstu, oryginalną grafiką czy obrazem. Niestety upływ czasu niekorzystnie wpływa zarówno na fizyczną kondycję dzieł sztuki jak i literatury, co skutkuje większym naciskiem na ochronę dóbr kultury. Niestety, ochrona rozumiana jako całkowite izolowanie dzieła od odbiorców, często przeradza się w urzędniczą obsesję podszytą zwykłą złośliwością z serii: "nie dam, bo mogę".
Szczęśliwie, postępująca digitalizacja dokumentów źródłowych (manuskryptów, starodruków, grafik i wartościowych pozycji naukowych) znacząco wpływa na komfort pracy badaczy. Do najpopularniejszych narzędzi popularyzujących źródła należą oczywiście serwisy Google Books i Archive, bardzo często w całości udostępniające naukowy dorobek klasyków (antyczne, średniowieczne i renesansowe traktaty, wielkie XVII, XVIII i XIX wieczne encyklopedie i słowniki).
Tę samą misję coraz częściej podejmują duże ośrodki biblioteczne. W elektronicznym kwerendowaniu w rodzimym języku z pewnością pomoże wyszukiwarka Federacji Bibliotek Cyfrowych, w bazie której znajdują się wszystkie polskie biblioteki tego typu.
Ze zrozumiałych względów, daleko ciekawsze zbiory posiadają jednak biblioteki zagraniczne. Szczególnie godnym polecenia jest, zawierający nie tylko niemieckojęzyczne publikacje, serwis Munchener Digitalisierungs Zentrum Digitale Bibliothek.
Bogaty materiał badawczy prezentuje witryna LUNA podlegająca pod Bodleian Libraries.
Wprost nieoceniony jest Catalogue of Digitized Medieval Manuscripts umożliwiający dostęp do prawdziwych perełek średniowiecznego iluminatorstwa.
Na koniec THE LATIN LIBRARY, narzędzie (podręczna biblioteczka) ułatwiające pracę z tekstami grecko rzymskich klasyków, ojców kościoła, filozofów średniowiecza oraz dziełami neolatynistycznymi. Stronka zapewnia łatwy, wygodny i szybki dostęp do tekstów źródłowych
Nadal pozostaję zwolennikiem "macania" źródeł, ale rozumiem też kustoszy, najchętniej, to ja bym chciała wszystko sama, ale innym już nie, bo zniszczą :)
OdpowiedzUsuńCo do digitalizacji, to Internet cały czas pokazuje mi, jak ogromne są możliwości. Kto by nam pokazał Kopernika i "De Revolutionibus Orbium Coelestium". Dawniej, w jakiejś książce do historii lub polskiego znaleźlibyśmy najwyżej reprodukcję strony tytułowej, a dziś możemy oglądać całą książkę, wertować, zapisać na dysk.
Dorzucam jeszcze moje dwie strony faworytki:
1. http://www.rarebookroom.org/
2. http://www.bl.uk/catalogues/illuminatedmanuscripts/glossary.asp
Dzięki! Przydadzą się na pewno! :)
OdpowiedzUsuńNie wszyscy potrafią odpowiednio "macać" :) Nie jestem historykiem sztuki, ale dziennikarze piszą o różnych rzeczach, a dzięki takim narzędziom ów żurnalista faktycznie może zobaczyć, o czym pisze lub do czego się odwołuje. Wystarczy tylko wpisać hasło w jedną z powyższych stron i można zobaczyć oryginalne dzieło. Dobrze wykorzystywany Internet służy.
OdpowiedzUsuń